aaa4
Młody Uczeń
Dołączył: 10 Paź 2018 Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 11:32, 26 Paź 2018 Temat postu: zxc |
|
|
Siedemnascie minut.
Elementy lamiglowki zaczynaly do siebie pasowac. Natalie wiedziala juz, ze nigdy nie zostala postrzelona. Ostatnia rzeczywista rzecza, ktora ja spotkala, byl zastrzyk u nasady karku. - Powracajace koszmary senne zostaly wygenerowane za pomoca aparatury stworzonej przez doktora Cedrica Zhanga i zmodyfikowanej przez doktora Donalda Cho. Nie wiedziala jeszcze wszystkiego, w gruncie rzeczy pozostawalo wiele niejasnosci, ale znala juz odpowiedz na najwazniejsze pytania. Byla pewna, ze w tym pomieszczeniu jest DVD lub kaseta z filmem ukazujacym z jej punktu widzenia napad, zakonczony strzalami, ktore ja powalily - strzalami, ktore byly fikcja filmowa.
Dziewietnascie minut.
Wypchawszy kieszenie pospiesznie pozbieranymi dokumentami, z rewolwerem Vargasa zatknietym za paskiem i latarka w reku zgasila swiatlo i wymknela sie na korytarz. Zle zrobila, zwlekajac tak dlugo. Gdyby ja teraz zlapano, z pewnoscia zmuszono by ja torturami lub narkotykami do zeznan, a wtedy prawdopodobnie by sie zalamala, zdradzajac Luisa
Fernandesa. Zwlekanie tak dlugo bylo glupie i samolubne.
Pochylona ponizej parapetow okien pospieszyla korytarzem ku drzwiom jadalni. W chwili kiedy dotarla do wyjscia, otworzyly sie glowne drzwi do szpitala. Nie patrzac, czy to Santoro, Barbosa, czy obaj naraz, dala nura w prawo do poczekalni i rozplaszczyla sie na podlodze za sofa. Przygniatala soba rewolwer, ale nie smiala sie poruszyc, zeby go wydobyc. Chwile pozniej obaj mezczyzni weszli do wnetrza, rozmawiajac tak szybko, ze niewiele [link widoczny dla zalogowanych]
rozumiec.
Zdyszana ucieczka, pewna, ze ja uslysza, gdyby przestali rozmawiac, przykryla koszula usta i oddychala pod jej oslona, zmuszajac sie do robienia parosekundowych przerw po kazdym oddechu. Poszli dalej, minawszy ja w odleglosci niespelna dziesieciu stop. Z tego, co zrozumiala, wynikalo, ze zastanawiali sie, kto mogl strzelac do skrzynki elektronicznego systemu bezpieczenstwa szpitala. Padlo nawet nazwisko Luisa, ale Natalie nie zdolala sie zorientowac w jakim kontekscie.
Swiatlo w jadalni bylo nadal wylaczone, ale kobieta widziala wyraznie obu mezczyzn i wiedziala, ze gdyby popatrzyli w jej strone, takze by ja dostrzegli.
Nie patrzcie... Nie patrzcie... blagam...
Barbosa, mezczyzna o posturze byka, niski i krepy, mial zdumiewajaco wysoki ton glosu. Santoro byl taki, jakim go pamietala - gladkolicy, drobnej budowy, z wydatnym czolem i okularami na nosie. Zaprosil gestem policjanta do poczekalni i, ku jej przerazeniu, Barbosa usiadl na sofie, za ktora lezala. Na szczescie jej oddech zaczal sie uspokajac, zas oddech olbrzymiego policjanta byl chrapliwy i glosny. Przykryla sobie szczelniej usta koszula. Nie miala szans na wydobycie rewolweru, bo musialaby sie poruszyc.
-Kto smial do nas strzelac? - spytal byk.
Santoro powiedzial kilka slow, z ktorych Natalie zrozumiala tylko:
-...prawdopodobnie whisky...
Skulila sie. Od plecow Barbosy dzielilo ja tylko oparcie sofy. Rewolwer za paskiem uwieral ja w zranione biodro.
Odejdzcie... blagam...
Rozmowa toczyla sie dalej, ale Natalie absolutnie nie mogla sie zorientowac, czego dotyczyla. W koncu mezczyzni sie podniesli - po czasie, ktory wydal jej sie wiecznoscia.
-Jutro bedzie [link widoczny dla zalogowanych]
- rzekl Barbosa. - Lubie, kiedy cos sie dzieje.
-Wkrotce bedzie sie dzialo jeszcze wiecej.
-Powiedz, Xavier, czy wiesz cos o Vargasie? Mial tu byc dzis wieczorem.
-Nie odezwal sie.
Post został pochwalony 0 razy |
|